Od wczoraj pasożytuje na tworze kulturalnym, któąry się nazywa "Spotkanie artystyczne w Pszczynie". Tegoroczna edycja to już chyba XII. Kuratorką i organizatorką projektu jest Iza Cieszko (ż). Udział biorą: Anka Leśniak, Iwona Demko, Ewa Kubiak, Paulina Poczęta, Bartek Jarmoliński, Marian Stępak, Piotr Macha, Paweł Matyszewski, chyba jeszcze ktoś i ja.
Trafiłem tutaj bez zaproszenia kuratorki - "przyczepiłem" się do Mariana Stępaka, czyli pasożytuje na zaproszeniu mojego żywiciela i jednocześnie, znalazłem nowego.
Czyli 5-6 dni pasożytowania w całkiem ładnej atmosferze w podgórskim klimacie. Pierwszy raz wyjechałem na jakieś spotkanie/przegląd/festiwal i nie muszę interesować się wykonaniem czegokolwiek - żadnego tworu, który ma nadać danemu miejscu innej symboliki, żadnych zmian światopoglądowych. Nie muszę męczyć się z bieganiem po sklepach budowlanych, nie muszę zastanawiać się nad pierdołami. Nie mam problemów typu '5 cm w tą czy tamtą stronę', 'za małe", 'za mało widoczne', etc. Jednocześnie mam ileś pokus wytworzenia czegoś.
Samo pasożytowanie jest nie tylko wystarczające (dla otoczenia i dla mnie), a także i skuteczne (dla mnie).
Fotorelacja z "Pasożyta" z dnia 4.07.2011
Śniadanie. Jedyną różnicą między wersją VEGE, a normal były dwa plasterki szynki. |
W bazie plessartu. |
Byłem tak zmęczony, że nawet tam spałem. Powinienem zatrudnić osobistego fotografa. Już od dawna powinienem. |
Wizyty na cmentarzach. |
Wyjście do jazz klubo-kawiarnio- restauracji Bugsy's. |
Nawet burmistrz wpadł przywitać się i życzyć powodzenia. |
Bardzo dobre jedzenie. Weganie też chwalili. |
I jeszcze deser. |
Ciężko. |
Sen końcowo w innym pokoju. |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz