24.05.2011

Codzienność z "zatrzymanym światem Danieli"

Czyli życie wewnątrz wystawy składającej się na serię fotografii. Fotografie są przymocowane do ściany na gwoździki stalowe, które są bardzo stabilne. Tak stabilne, że aż można wieszać na nich torby z ubraniami, farbami, etc. Na razie całkiem dobrze się to sprawuje pod względem funkcjonalności, nie jest to bauhaus, ale zawsze coś, i sztuka się na coś przydaje w końcu.

Trzeba powiedzieć ogólnie, że wystawa jest bardzo prosta, same zdjęcia powieszone na ścianach. Gdy zaczyna się mieszkać w takiej przestrzeni to zaczynają one odgrywać rolę czysto dekoracyjną. Niektórzy by rzekli, że to mogłoby "działać" na mieszkańca, ale ja jestem przyzwyczajony do znacznie większej ilości elementów na ścianach. 

W sobotę jedna z pań pytała mnie się o energię tego miejsca względem własnej energii, sugerowała, że takie miejsce na pewno zabiera mi energię do działania, tłamsi, nie mam intymności, prywatności sam dla siebie. Zawsze żyłem w miejscach, w których nie miałem sypialni czy salonu. Wszystko jest dla mnie pracownią, która najczęściej jest gęsto obłożona różnymi przedmiotami i obwieszona różnymi obrazami, w większości moimi, ale także znalezionymi lub kupionymi na pchlim targu. Sam to w okół siebie wytwarzam z czasem i jestem do tego przyzwyczajony.








Fot. Adam Ruszkowski

2 komentarze: