Czyli życie wewnątrz wystawy składającej się na serię fotografii. Fotografie są przymocowane do ściany na gwoździki stalowe, które są bardzo stabilne. Tak stabilne, że aż można wieszać na nich torby z ubraniami, farbami, etc. Na razie całkiem dobrze się to sprawuje pod względem funkcjonalności, nie jest to bauhaus, ale zawsze coś, i sztuka się na coś przydaje w końcu.
Trzeba powiedzieć ogólnie, że wystawa jest bardzo prosta, same zdjęcia powieszone na ścianach. Gdy zaczyna się mieszkać w takiej przestrzeni to zaczynają one odgrywać rolę czysto dekoracyjną. Niektórzy by rzekli, że to mogłoby "działać" na mieszkańca, ale ja jestem przyzwyczajony do znacznie większej ilości elementów na ścianach.
W sobotę jedna z pań pytała mnie się o energię tego miejsca względem własnej energii, sugerowała, że takie miejsce na pewno zabiera mi energię do działania, tłamsi, nie mam intymności, prywatności sam dla siebie. Zawsze żyłem w miejscach, w których nie miałem sypialni czy salonu. Wszystko jest dla mnie pracownią, która najczęściej jest gęsto obłożona różnymi przedmiotami i obwieszona różnymi obrazami, w większości moimi, ale także znalezionymi lub kupionymi na pchlim targu. Sam to w okół siebie wytwarzam z czasem i jestem do tego przyzwyczajony.
Fot. Adam Ruszkowski
za czysto
OdpowiedzUsuńtrzeba uważać na płyny w pobliżu urządzeń elektrycznych! BHP!!!
OdpowiedzUsuń