Na Nowe zmieniłem trochę taktykę, mniej medialna, ale skuteczność natychmiastowa. Pierwszy dom, do którego zapukałem stał się moim miejscem "chętnej pomocy" na cały dzień, ale o tym dalej.
*
poranek w Nowe,
Nowe na brzegu,
piękny widok, poczułem się jak jakiś włóczykij z "chęcią pomocy" za jadło i nocleg
i od razu pomoc przy pierwszym domu - rąbanie drzewa na podpałkę,
w trakcie rąbania wyszło, że Państwo Droszkowscy po przeczytaniu mojej ulotki zobaczyli, że ja rzeczywiście jestem jakimś tam artystą, umiem niby malować, więc poprosili mnie o obraz, na którym będzie widnieć ich dom,
więc pojechałem na Nowe miasto w poszukiwaniu farb, pędzelków i podłoża do malowania, za które zleceniodawcy oddadzą mi pieniądze,
w papierniczym znalazłem garby akrylowe i pędzelki,
a w sklepie "wszystko po 5 zł" znalazłem płótno po 8,99zł,
co prawda z Marylin Monroe, ale przemaluje,
i wpadłem ponownie do moich zleceniodawców, którzy zaprosili mnie i moich innych zleceniodawców, czyli Sesilusa2, na kawę i ciastko,
i zaczynam malować:
ten dom z bordowym dachem na prawo to dom Państwa, którzy przyjęli moją "chętną pomoc", czyli na obrazie też musi być ;)
no miałem problemy z tym obrazem, bo...
farby wolno schły, a ja miałem tylko dwie godziny na namalowanie tego obrazu, ponieważ już dalej wypływaliśmy
zaprosiłem też dzieciaki z Nowego i wpadły pomalować ze mną,
mini warsztaty, tylko jeden chłopiec chciał być na zdjęciu, czwórka innych - nie, mają złe doświadczenia z powodzi kiedy gazety ich fotografowały :)
i już wracają do domu,
jakoś udało mi się namalować, niektóre elementy z wcześniejszych etapów bardziej mi się podobały, ale cóż, szybkie decyzje, trzeba było działać sprawnie, bo to tylko dwie godziny,
ale Antonina wspierała mnie w pracy,
ja uważałem, że ten obraz nie jest świetny, ale Antoninie podobał się, nawet pod koniec podpowiedziała mi, żebym dodał do nieba trochę żółtego :) może będzie malarką ;)
i idziemy dać obraz!
i się podoba!
podpisałem się też,
nawet moi zleceniodawcy wzięli ode mnie numer telefonu i bez moich słów zapłacili mi za materiały oraz chcieli mi zapłacić za obraz, ale nie wziąłem, bo to "chętna pomoc"
i płyniemy dalej, do Grudziądza!
i właśnie popijam żubrówkę
dobry dzień
:)
OdpowiedzUsuńDziekujemy,obraz wisi na scianie.
OdpowiedzUsuńMiło nam było się z Panem spotkać.Zapraszamy następnym razem,gdy będzie Pan w pobliżu.
Jola i Piotr Droszkowscy