16.08.2012

"Chętna pomoc", Nowe - Sesilus2 (dzień 3)




Na Nowe zmieniłem trochę taktykę, mniej medialna, ale skuteczność natychmiastowa. Pierwszy dom, do którego zapukałem stał się moim miejscem "chętnej pomocy" na cały dzień, ale o tym dalej.

*



poranek w Nowe,




Nowe na brzegu,


piękny widok, poczułem się jak jakiś włóczykij z "chęcią pomocy" za jadło i nocleg


i od razu pomoc przy pierwszym domu - rąbanie drzewa na podpałkę,





w trakcie rąbania wyszło, że Państwo Droszkowscy po przeczytaniu mojej ulotki zobaczyli, że ja rzeczywiście jestem jakimś tam artystą, umiem niby malować, więc poprosili mnie o obraz, na którym będzie widnieć ich dom,
więc pojechałem na Nowe miasto w poszukiwaniu farb, pędzelków i podłoża do malowania, za które zleceniodawcy oddadzą mi pieniądze,





w papierniczym znalazłem garby akrylowe i pędzelki,


a w sklepie "wszystko po 5 zł" znalazłem płótno po 8,99zł,
co prawda z Marylin Monroe, ale przemaluje,



i wpadłem ponownie do moich zleceniodawców, którzy zaprosili mnie i moich innych zleceniodawców, czyli Sesilusa2, na kawę i ciastko,

i zaczynam malować:




ten dom z bordowym dachem na prawo to dom Państwa, którzy przyjęli moją "chętną pomoc", czyli na obrazie też musi być ;)




no miałem problemy z tym obrazem, bo...
farby wolno schły, a ja miałem tylko dwie godziny na namalowanie tego obrazu, ponieważ już dalej wypływaliśmy


zaprosiłem też dzieciaki z Nowego i wpadły pomalować ze mną,



mini warsztaty, tylko jeden chłopiec chciał być na zdjęciu, czwórka innych - nie, mają złe doświadczenia z powodzi kiedy gazety ich fotografowały :)





i już wracają do domu,


jakoś udało mi się namalować, niektóre elementy z wcześniejszych etapów bardziej mi się podobały, ale cóż, szybkie decyzje, trzeba było działać sprawnie, bo to tylko dwie godziny,



ale Antonina wspierała mnie w pracy, 
ja uważałem, że ten obraz nie jest świetny, ale Antoninie podobał się, nawet pod koniec podpowiedziała mi, żebym dodał do nieba trochę żółtego :) może będzie malarką ;)


i idziemy dać obraz!



i się podoba!



podpisałem się też,


nawet moi zleceniodawcy wzięli ode mnie numer telefonu i bez moich słów zapłacili mi za materiały oraz chcieli mi zapłacić za obraz, ale nie wziąłem, bo to "chętna pomoc"




i płyniemy dalej, do Grudziądza!
i właśnie popijam żubrówkę
dobry dzień

2 komentarze:

  1. Dziekujemy,obraz wisi na scianie.
    Miło nam było się z Panem spotkać.Zapraszamy następnym razem,gdy będzie Pan w pobliżu.
    Jola i Piotr Droszkowscy

    OdpowiedzUsuń