Ujmuje to dość pompatycznie, ale nikt mi tego nie odmówi, że jest to priorytet każdego życia i prędzej czy później chcemy tylko przetrwać. Tak, tak – carpe diem! (tkliwy ten wstęp, jeszcze jako naddatek mógłbym zacytować Paolo, o którym doszły mnie słuchy, nota bene z nieoficjalnych źródeł, że w czasach swojej młodości zakładał pierwsze komuny/squaty w Brazylii, co trochę zmienia percepcję jego aktualnej twórczości, a jakbym go zacytował to ktoś by mógł użyć, że jestem symplistyczny, i bez tego może ktoś tak powiedzieć)
Wracając do mnie. Mija już ponad rok jak próbuję mieszkać po różnych miejscach związanych z kulturą. Zapewne czytając ten tekst już wiesz, że nazwałem to działanie „pasożytnictwem”. Moje spectrum żywicielskie zaczyna się od miejsc, którymi kierują osoby decydujące o kształcie sztuki polskiej (i nie tylko, bo byłem także zagranicą), aż po jej odbiorców. Tworzy to niemalże nieograniczoną sieć żywicielską, która się ciągle rozszerza (jeszcze niedawno mieszkałem tylko w instytucjach kultury i nie spodziewałem się, że mogę być interesującym bytem dla prywatnych osób fizycznych).
Przetrwanie.
Na pewno udało się przetrwać do teraz (nie tylko jako człowiek, ale co ważniejsze – jako artysta). Mam gdzie mieszkać, nie głoduje także, ale trzeba jednoznacznie powiedzieć, iż na ten moment jest to bliższe artystycznemu męczeństwie, aniżeli zamierzonego edenu. Poza mieszkaniem/jedzeniem dostaje czasem także honorarium. Czasem, ponieważ w niektórych miejscach trudno wynegocjować pieniądze (np. Galeria Nad Wisłą czy prywatne mieszkanie w Witkowie, w którym trudno by wymagać poza mieszkaniem i strawy więcej). Tam gdzie już dostawałem honorarium to pokrywało to moje inne zapotrzebowania bieżące z ostatniego roku. Jednak z tych nieregularnych wynagrodzeń próbuję zaoszczędzić i udało mi się na tyle zaoszczędzić by kupić laptopa.
Dotychczas wszędzie osiedlałem się ze swoim tzw. komputerem stacjonarnym. PC, procesor dwu czy czterordzeniowy, 8gb ramu, 750gb hdd, ati radeon ileś tam, vista seven, monitor, myszka i klawiatura zewnętrzna, 8 wejść usb. Bardzo dobrze mi służyło te pudło z urządzeniami peryferyjnymi. Podkreślało pasożytniczy tryb życia, gdyż tam gdzie byłem był i mój rozkładany PiCijajowy zestaw. To niemalże była moja estetyka. W CSW i Galerii Nad Wisłą miałem na dodatek 21 calowy monitor z tzw. „dupą”, zapomniałem jak one się profesjonalnie nazywają – RTV? AGD?, ale wyobraźcie sobie takiego 21calaka ile mógł zajmować miejsca i ile może ważyć… raczej waga królewska.
Teraz – Sony VAIO (mój żywiciel stwierdził: sony wjajo). Mobilny, wszędzie niemalże od otworzenia. Zresztą, teraz jadę pociągiem TLK (wolę osobowe, może o tym innym razem) i piszę notkę na bloga - luxus. Nie wiem gdzieś do końca dziś trafię, planuje do W-wa, czyli do zobaczenia w Zachęcie w toalecie.
***
Komputer ma nad mózgiem tę przewagę, że się go używa.
Gabriel Laub
***
Poniżej
mała retrospektywa mojego (już) starego komputera stacjonarnego. Zdjęcia z rożnych siedlisk. Muszę jeszcze może znaleźć zdjęcia sprzed działań pasożytniczych - miałem ten komputer od 2009 roku.
mała retrospektywa mojego (już) starego komputera stacjonarnego. Zdjęcia z rożnych siedlisk. Muszę jeszcze może znaleźć zdjęcia sprzed działań pasożytniczych - miałem ten komputer od 2009 roku.
*
Teraz myślę, że ten PC można uznać za obiekt (cały zestaw: jednostka, monitor, klawiatura, myszka, może jeszcze głośniki? skaner? drukarki nie miałem). Nie będę tego sam nazywał dziełem sztuki, ale jeśli jakiś krytyk sztuki zechciałby tak stwierdzić to bym się nie obraził.
W takim razie, zostaje tylko kwestia nazwy:
„Komputer artysty-pasożyta” ?
„Komputer 1p” ?
„Drugi dom” ?
„Środowisko zerowego rzędu” ?
„Maszyna licząca, służąca do przetwarzania wszelkich informacji, które da się zapisać w formie ciągu pasożytniczych cyfr, albo pasożytniczego sygnału ciągłego” ?
„Pierwszy pasożytniczy PC” ?
„Pierwszy blaszak” ?
„Mózg elektronowy” ?
?
Oczywiście rok: 2010-2011
Miejsca dotychczasowej ekspozycji:
CSW "Znaki czasu" w Toruniu, Galeria Nad Wisłą w Toruniu, Studio BWA we Wrocławiu, Begehungen n8 w Chemnitz (de), prywatne mieszkanie w Witkowie (k. Gniezna), i ... (przypomnę sobie)
***
Nowy :)
Może właśnie tworzę nowy obiekt? ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz