Dziś zamieszczę konkretniejszą dokumentacją z "Kamperów", ale najważniejszą rzeczą na blogu pasożyta jest jednak moje życie, a nie wystawa, którą organizowałem / kuratorowałem. Jak żyje i jakie ustalam tu relacje, zasady mojego pasożytowania są w zasadzie najważniejsze.
Więc spróbuję jakoś w oparciu o zdjęcia opisać co się ostatnio dzieje.
|
Mam ostatnio problemy z gryzoniami. Względnie zniknęło zimno i od razu myszy się namnożyły. Rozłożyłem łapki i wchodząc do kuchni czasami spotykam taki widok. I tak jest w miarę ładny, bo nie ma krwi. |
|
A to moja mina przed zabieraniem "konsumenta". |
|
A to konsument, wiem, że ładny, ale już miałem wszędzie mysie kupy i po pierwsze - zabierał się do mojego jedzenia! |
|
Kolega konsumenta, ale sam rzadziej łapie, więc ja mu pomagam. |
|
Konsumpcja. |
Zabijanie nie pasuje do mojej natury, ale tępienie myszy za pomocą kota jest dla mnie podobnym środkiem do celu jak rozłożenie łapek na nie. Koty i tak najczęściej zamęczają mysz, bawią się jej "kosztem", na koniec jeszcze najczęściej nie jedzą tych myszy tylko przynoszą Ci na łóżko. W tym przypadku akurat kot coś zjadł, ale ile to też nie wiadomo.
|
Wczoraj przyjechał Filip wraz z rodzicami do Torunia, a na zdjęciu także wujek Marian. Filip będzie brał udział 21 maja w land artach w parku bydgoskim w Toruniu i tak na tydzień przed zabrał się za robotę. |
|
Ale rodzice Filipa przywieźli także jedzenie. |
A to już dzisiaj.
|
Niedzielne sprzątanie. |
|
...i śniadanie. Pomidorki są dobre, znalazłem w reklamówce z wczorajszego pobytu gości. |
|
Nawet nie wiecie ile trzeba się namęczyć by później takie zdjęcia móc poumieszczać na blogu. Przerywanie śniadania, ustawianie aparatu, zrzucenie zdjęć z aparatu na komputer, wybranie, systematyczne układanie tego w katalogi i jeszcze tekstowe wypociny, które niby mają na celu przybliżyć etos mojego pasożytniczego żywota. |
|
A na koniec ON, główny żywiciel, czyli Marian Stępak, w roli czarnego charaktera. |
Pomijam pasożytujące i za pasożytnictwo zabite myszy. Czytam i czytam i zastanawia mnie jedno - czy instytucje/galerie/inne placówki kulturalne wyrażają zgodę na Twoje pasożytnictwo? Zazwyczaj żywiciel nie wyraża oficjalnej zgody na pasożyta (myszy dobrały się do twojego jedzenia?). Jestem po prostu ciekawa. Miałam 'pasożyta', jeśli w ten sposób nazwać jednostkę, która pakuje się na twoje terytorium bez twojej zgody i wiedzy, korzystając z dobrodziejstw, za które ty płacisz (lokal, woda, ogrzewanie itp). Ciekawe doświadczenie.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam,
Laura
Witam i dziękuje za wpis Pani Lauro
OdpowiedzUsuńTak, instytucje/galerie/inne placówki kulturalne wyrażają zgodę na moje pasożytnictwo. Uznaje, iż pasożyt chce dla siebie jak najlepiej i chciałby przetrwać dzięki swojemu pasożytniczemu działaniu. Dlatego z góry na ten moment odrzuciłem pewne radykalne środki, które doprowadziłby do tego, że po chwili bym był wyrzucany na bruk. Stwierdziłem, że o ile realnie myślę nad mieszkaniem po galeriach/itd to muszę do tego bardziej cywilizacyjnie podejść i z pewną dozą cwaniactwa. Próbując przerobić system, który mnie otacza na własną korzyść. Zapewne od razu nasuwają się następne wątpliwości, jeśli padną to spróbuję odpowiedzieć :)
pozdrawiam
pasożyt
arek
PS. Ja nie pomijam zabitych myszy, dlatego umieściłem wzmiankę o nich. Dlatego zawarłem też wzmiankę o moim podejściu do kota jako środka do celu.
Chciałbym także zwrócić uwagę, że mieszkając w 'czymś' zarządzanym społecznie, odgórnie Pani płaci za tępienie takich gryzoni. Ale może mieszka Pani tam gdzie samemu decydujemy czy myszy mają się rozmnażać czy nie. Nie wiem.